DSC_0041 www (1).jpg

9. PKO Poznań Półmaraton - 17.04.2016

Data publikacji:
17. kwietnia 2016r. godz. 5:50, zgodnie z planem Beata podjechała furą swojego męża - marka znana :D
Wylecialam z plecakiem i uśmiechem na twarzy - jeszcze ...
Wyjechałyśmy z Ostrowa i przemierzyłysmy trasę Ostrów - Poznań bez problemów - no może z jednym, małym - zaczął padać deszcz - zresztą zgodnie z planem :/ 
Auto zaparkowane pod domem znajomego biegacza, przywitanie, wc, szybka kawka, wc, ciuchy biegowe, wc, buty ubrane, wc i o godz. 8:40 wychodzimy - deszcz nadal pada. Stwierdziliśmy, że tramwaj (dla nas - biegaczy gratis)  będzie najlepszy w tej sytuacji. Wsiadłyśmy - 2 przystanki - jest budynek MTP, no i oczywiście wc :D. Niestety chyba większość biegaczy nacisnęło i kolejki były dłuuuugie, na tyle długie, że przyszło nam skorzystać z męskiego. 
O godz. 9:01 wychdząc z hali MTP stwierdziłyśmy, że na naszą strefę startową nie zdążymy (na szczęście start przesunięto na godz. 9:05). Wcisnęłyśmy się szybciutko w tłum, by po chwili stwierdzić, że stoimy zaraz za elitą biegaczy - nr startowe 1-100. Takiego startu jeszcze nie miałyśmy :D
Na szczęście boczkiem przemknełyśmy i żaden Kenijczyk nas nie zdeptał. Biegłyśmy równo na ok. 4:45-50, deszcz też padał równo, było całkiem przyjemnie, poza wodą stojącą w koleinach. Tak, wiem obiecałam Maciejowi, że zacznę powoli, ale pierwsze 6 km było z górki, jak tu nie wykorzystać okazji :D. Po około 7 km, za naszymi plecami rozległy się okrzyki zagrzewające do dalszego biegu, bardzo pomagały nie tylko nam - okazało się, że właśnie wyprzedzała nas ekipa z peace-makerem i balonikiem 1:30 - trochę mnie ścięło, bo przecież miało być lajtowo na 1:45 :/
Na 10 kilometrze podbieg - okazał się całkiem przyjazny (daleko mu do Ślęży), ale na tym odcinku wyraźnie tempo spadło na 5:00. Dalsza trasa była już dość równa i tylko doskwierały już cięższe nogi (dodatkowo w butach chlupało).
Od ok. 17 km Beata, już naciskała, żebym nie odpuszczała (słuchałam jej, ale jakoś ciężko było mi uwierzyć, że dam radę w tym tempie dobiec). Z każdym następnym kilometrem pocieszała mnie, że to już końcówka. Nie wiem jak to się stało, ale jakoś przyspieszyłyśmy na ostatnich 5 km i w końcu obiecałam Maciejowi, że ostatnie 300 metrów przyspieszę... Może nie był to sprint, ale na zegarku wyskoczył ostatni km 4:23, więc chyba nieźle :)
Wbiegłyśmy na metę razem - Beata treningowo, a ja z nową życiówką - chociaż 3 metry za metą zamroczyło mnie kompletnie na chwilę, na szczęście szybko doszłam do siebie i szczęśliwe zeszłysmy z niebieskiego dywanu, by po chwili usłyszeć -  Beata!!! A przed nami stoi jej mąż i rodzina z Poznania. Taka niespodzianka - przyjechał pociągiem z prezentem (każdy biegacz taki by chciał) i jeszcze zaprosił zmęczone i przemoczone biegaczki na kawę i drugie śniadanie.
Podsumowaując - pogoda od rana nie nastrajała, a półmaraton okazał się jednym z przyjemniejszych biegów w jakich uczestniczyłam :) i największym - ponieważ na 13 tys. zapisanych biegaczy - ukończyło ponad 11 tys.

Ks Ice Mat Team reprezentowali:
438.     Ceglarek Przemysław   01:28:30
2547. Prusiewicz Beata             01:42:22

2551. Ostach Daria                     01:42:24
3453. Hofmański Tomasz          01:46:09

PS. dziękuję Beata za bieg, trzymanie tempa i życiówkę :)

Daria