DSC_0041 www (1).jpg

Wings For Life - Poznań 08.05.2016

Data publikacji:

Wings for Life to impreza o charakterze światowym, a Poznań był jedną z 34 lokalizacji. Około 100 tysięcy zawodników (nieco ponad cztery tysiące w Polsce) rywalizowało m.in. w Walencji, Porto, Bratysławie, Melbourne, Dubaju, Limie, Brasilii, Guadalajarze czy Santiago. We wszystkich krajach start wyznaczono na godz. 11.00 czasu UTC, czyli 13 polskiego. Na innych kontynentach uczestnicy zaczynali bieg często jeszcze przed świtem, niektórzy już po zachodzie słońca. Wyjątkowość Wings for Life polega na tym, że jest to rywalizacja bez klasycznej linii mety. Finiszem dla uczestników był samochód, który wyruszył ze startu pół godziny za zawodnikami. Początkowo jechał on z prędkością 15 km/h, a następnie co godzinę przyspieszał o kilometr.

Każda osoba, która została dogoniona przez auto, musiała zejść z trasy, a wynikiem była dla niej liczba zaliczonych kilometrów. Za kierownicą samochodu pościgowego usiadł Adam Małysz, który przed dwoma laty zakończył zawody na 19. kilometrze. - W każdym sporcie lepiej jest gonić niż uciekać. To jest mój debiut w tej roli i muszę przyznać, że nie był taki prosty. Łatwiej jest jeździć szybko niż wolniej. Gdy przy 90 km przyspieszamy o dwa, tego zupełnie nie czujemy. A jeśli robimy to z 15 na 17 kilometrów, to różnica jest naprawdę duża – opowiadał były znakomity skoczek narciarski, który głośnym klaksonem oznajmiał biegnącym, że jest to już koniec rywalizacji. Na starcie nad Jeziorem Maltańskim pojawiło się wielu znanych byłych i obecnych sportowców: lekkoatleci Monika Pyrek i Paweł Czapiewski, biathlonistka Krystyna Guzik, kierowcy rajdowi Michał Kościuszko, Marek Dąbrowski i Jakub Przygoński oraz wicemistrz świata na żużlu z 2010 roku Jarosław Hampel, który wraca do sportu po poważnym złamaniu nogi.


Na starcie nie zabrakło również przedstawicieli naszego klubu. Znowu ramię w ramię z Darią stanęłyśmy na starcie tego bardzo ciekawego biegu. Na początku praktycznie szłyśmy. Trasa była bardzo wąska a ludzi nieprzebrany tłum. Ale atmosfera była wyjątkowa. Wszyscy uśmiechnięci i bardzo pozytywnie nastawieni. A cel bardzo szczytny. W tym roku zgromadzone środki przeznaczone zostaną na operacje rdzenia kręgowego. Po około dwóch kilometrach zrobiło się trochę luźniej. Słońce grzało niemiłosiernie, co od samego początku utrudniało bieg. Jego wyjątkowość polega na tym, że trudno zaplanować sobie jakiekolwiek tempo. Jak to zrobić, skoro nie znamy dystansu, który uda nam się pokonać. Daria próbowała cos zaplanować na bazie kalkulatora, który organizator udostępnił na stronie internetowej. Niestety moja niedyspozycja nie pozwoliła nam zrealizować planu. To nie był mój dzień na bieganie. Tym razem to był dzień Darii. Kipiała energią i cały czas motywowała mnie do biegu. Nie miałam wyjścia. Mimo skurczu łydki i ogólnie słabszej formy starałam się dotrzymać jej kroku. Udało nam się pokonać prawie 20 km, co uważam za nasz ogromny sukces w panujących tego dnia warunkach. Jakże miłe było nasze zaskoczenie, kiedy usłyszałyśmy swoje imiona i nazwiska, kiedy mijał nas samochód META. Organizacja tego biegu w ogóle bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Na trasie czekały na nas autobusy zaopatrzone w banany, wodę i koce, które odwoziły zawodników po zakończonym biegu na miejsce startu, gdzie czekały na nas medale i ciepły posiłek. Już siedząc w autobusie wiozącym nas z powrotem na poznańską Maltę wiedziałyśmy, że będziemy brać udział w kolejnych edycjach tego biegu. Może za rok wystartujemy jednak w innej lokalizacji, kto wie ?


Beata